Z głębi siebie...

Witajcie Kochani,
mamy dziś niedzielę. Dzień odpoczynku i błogiego lenistwa. Sama nie wiem czemu (pewnie przez niskie ciśnienie) cały dzień jestem jakaś senna i nawet kawa mi nie pomogła. Nic mi się najzwyczajniej nie chce. Jeszcze przeżywam wczorajszy dzień...

Wczoraj brałam udział w warsztatach motywacyjno-stylizacyjnych, które są częścią projektu "Moda bez odgraniczeń". Były one prowadzone przez Jacka Rozenka- znanego aktora, coacha oraz trenera biznesu, Agnieszkę Rokosę- stylistkę oraz wizażystkę oraz Dorotę Wróblewską- producentkę pokazów, znaną osobistość w świecie mody i kultury.

Szczerze mówiąc warsztaty bardzo mi się podobały i wywarły na mnie ogromne wrażenie. Wprowadziły troszkę zamieszania w postrzeganiu świata zewnętrznego przeze mnie, a także samej siebie. Pierwszy wykład prowadzony był przez Pana Jacka Rozenka- dotyczył rozwoju osobistego. Przywiązuje do tego szczególną uwagę, gdyż jestem zdania, że człowiek jest istotą inteligentną i przez całe życie powinien się uczyć i rozwijać się. Pracować nad sobą. Staram się przez cały czas udoskonalać się dla siebie oraz bliskich. A także dla ludzi, których dopiero poznam na swojej ścieżce życia.

Kiedyś miałam bardzo trudny okres w życiu, gdzie byłam na ogromnym zakręcie i nie wiedziałam co dalej. Pomimo tego, że otaczało mnie tak wiele osób ja czułam się potwornie samotna. Czułam pustkę, żal. Uczucie bezsensu i niezrozumienia towarzyszyło mi codziennie. Nie mogłam pojąć co jest ze mną nie tak, że poznając drugiego człowieka ofiarowuje mu całą siebie, a ten ktoś wykorzystuje mnie. Robi to w najgorszy sposób jaki jest tylko możliwy. Znając moje słabości i lęki, znając moje wartości, znając mnie od podszewki. Bardzo długo obwiniałam się, że to moja wina, że znów coś zawaliłam, że jestem głupia i nie zasługuje na nic. Założyłam na co dzień maskę, aby nie pokazać nikomu jak bardzo cierpię. Byłam uśmiechnięta i pogodna. Wszyscy brali mnie za osobę pewną siebie, optymistyczną, tryskającą energią i radością. Były to jedynie pozory. W głębi okropnie cierpiałam. Moja dusza płonęła. Czułam się zdradzona, oszukana, głupia i pusta. Miałam wrażenie, że moje serce zostało mi wyrwane i rzucone w jakąś otchłań, gdzie powrotu już nie ma. Wiedziałam, że muszę walczyć sama ze sobą, aby nie dać się ugrząźć w tym stanie, ale niezrozumienie tego co się działo nie pozwalało mi uczynić tego pierwszego kroku.

Pewnego wieczoru słuchając po raz kolejnych tych samych zamulających piosenek, czytając kolejny poradnik mówiący o tym jak radzić sobie w życiu przeczytałam słowa "pokochaj siebie".
Ba, pomyślałam w pierwszym momencie. Co to ma znaczyć? Wgłębiając się dalej w treści zawarte przez autora coraz bardziej czułam się, że przede mną otwierają się drzwi do nowych pokładów wiedzy na temat otaczającego mnie świata. Niezrozumienie nie było dla mnie czarną magią. Okazało się, że niby takie proste i oczywiste słowa "pokochaj siebie" są kluczem do otaczającej nas rzeczywistości. I o tym samym mówił Pan Jacek Rozenek.
Natychmiast nasuwa się pytanie- jak to zrobić?
Sprawa jest mimo wszystko naprawdę prosta. Według mnie pierwszym krokiem do pokochania siebie jest akceptacja swoich wad i słabości. Uważam, że nie ma ludzi idealnych pod każdym względem. Każdy z nas ma swoje kompleksy, każdy z nas ma jakieś tajemnice, każdy z nas się czegoś boi, każdy z nas ma coś na sumieniu. Jesteśmy ludźmi, istotami żyjącymi, więc "co ludzkie nie jest nam obce". Słowa Terencjusza są tutaj jak najbardziej trafne. Brak akceptacji nas samych przez siebie jest głównym czynnikiem naszych niepowodzeń w życiu. Nie akceptując siebie zamykamy się w sobie, a tym samym na otaczający nas świat. Widząc i nie akceptując swoich słabości dajemy znak światu zewnętrznemu, że z nami jest coś nie tak. Jeszcze bardziej podkreślamy w ten sposób naszą słabość. Pewnie gdybyśmy o tym nie mówili, nikt by nawet tego nie zauważył.
Uważam również, że ważnym krokiem w "pokochaniu siebie" jest nawiązanie relacji z samym sobą. O tym też mówił coach na wykładzie.

Ogromną rolę odgrywa zrobienie dla siebie czegoś od tak, po prostu dla siebie. Nie trzeba do tego wiele wysiłku i nakładu. Wystarczą jedynie chęci. Spróbujmy przez okres dwóch tygodni każdego dnia zrobić coś dla siebie: zrobić swoją ulubioną potrawę, pójść do fryzjera, zjeść ciastko na które mamy ochotę, spotkać się z przyjaciółką, przeczytać książkę na którą nie mamy czasu, pomalować paznokcie, zrobić maseczkę, iść do parku, uśmiechnąć się do siebie, posłuchać ulubionej muzyki, pośpiewać pod prysznicem. Czemu nie??? Wszystko jest możliwe co tylko poprawia nam humor i wprowadza nas w dobry nastrój. Zobaczymy wówczas, że kontakt nas samych ze sobą przekłada się później na relacje z innymi ludźmi. Wyzwala wiele pozytywnej energii.

Sama, gdy zrozumiałam jak ważny jest kontakt z samym sobą i zaakceptowanie samej siebie pojęłam, że to nie we mnie był problem i to nie ja zawiniłam. Tylko ta osoba co tak bardzo mnie zraniła. To ona miała problem ze sobą, a nie ja. Wiele osób chce pokazać swoją wyższość raniąc drugiego człowieka jedynie dlatego, że chce pokazać, że jest górą a w rzeczywistości nie potrafi poradzić sobie z niczym. Raniąc drugą osobę nie ranimy jej tak bardzo jak nam się to wydaje. Wówczas zadajemy sobie największy ból i ranę. Musimy pamiętać o tym, że to co dajemy otoczeniu, jak postępujemy w życiu wraca to do nas ze wzmożoną siłą.

"Pamiętaj, że wszystko, co uczynisz w życiu,
 zostawi jakiś ślad.
 Dlatego miej świadomość tego, co robisz."

 - to są słowa Paulo Coelho z książki "Być jak płynąca rzeka"

Słowa te niech pozostaną kwintesencją dzisiejszej mojej notki.
Po prostu nie zapominajmy o tym nigdy.
Buziaczki- Krupcia :)


Komentarze

  1. Oj mnie bardzo przydałyby się takie warsztaty. Choć ja akurat nie wytrwałabym w akceptacji samej siebie, bo zawsze coś się dzieje, jakaś sytuacja, czyjeś słowa, wymagania, rzeczy, których nie da się zignorować, które non stop podkopują wiarę w siebie i powodują, że nie akceptuję siebie a cały czas myślę o swoich wadach i o tym co muszę poprawić.
    Podziwiam jednak ludzi, którym się to udało, którzy zaakceptowali siebie wraz z własnymi wadami i dzięki temu odnieśli sukces.
    Podziwiam Ciebie Kochana Krupciu za to jak potrafiłaś poradzić sobie w życiu i jak zarażasz innych wiarą w to, że można sobie poradzić i jeszcze coś w życiu osiągnąć. Jesteś wspaniałą osóbką, nic nie trzeba dodawać :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Tajemnicza Duszyczko akceptacja siebie wcale nie jest tak łatwą i prostą sprawą. Potrzeba wiele czasu, wysiłku, prób, aby móc w pełni zaakceptować siebie, a tym samym otworzyć się przed innymi. To, że ja zaakceptowałam siebie nie oznacza, że w pełni wierzę w siebie. Czasem brak mi wiary w siebie i pewności. Nad tym pracuję już od wielu, wielu lat.
      Próbuj Kochana, warto!!!
      Buziaczki Kochana :*

      Usuń
  2. Ciekawe są takie warsztaty :) Ciesze się że jesteś z nich zadowlona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ciekawe. Myślę, że każdemu by one się przydały :) Buziaczki :*

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zdrowy egoizm

Z życia wzięte...- refleksje po filmie "Wołyń"

Kilka słów wyjaśnień....