RECEPTA NA SZCZĘŚCIE #3

Witajcie Kochani,
listopad przywitał nas miłą i słoneczną aurą. Taką jesień lubię najbardziej. Jednak dziś nie o tym ma być post. Dziś chcę podzielić się z Wami kolejną zasadą na to co zrobić być szczęśliwym w życiu. Każdy z nas tego pragnie i każdy z nas do tego dąży.
Od kiedy pamiętam jestem osobą sentymentalną. Przywiązuje dużą rolę do pamiątek, wydarzeń, wspomnień, piosenek, które kojarzę z danymi chwilami bądź osobami. Wiążę dużą uwagę również do przeżyć z przeszłości, z którymi nie potrafię się rozstać. I tutaj jest mój największy błąd. Często łapie się na tym, że zamiast żyć tu i teraz żyję tym co dawno już minęło.Powracam myślami do chwil, gdzie byłam szczęśliwa, gdzie czułam, że jest to właściwe miejsce dla mnie.
Wy również też tak macie?



RECEPTA NA SZCZĘŚCIE #3 
Przestań żyć przeszłością, zacznij żyć teraźniejszością

Łatwo jest to powiedzieć, napisać niż zrobić. Większość z nas bywa więźniem swojej przeszłości, swoich wspomnień. Często zapominamy o tym, że to już było nie wróci. Przeminęło... Przez te ciągłe powroty w przeszłość unieszczęśliwiamy się sami. Nie można iść do przodu, kiedy u nogi mamy przywiązany łańcuch z kulą. Każdy kto twierdzi, że tak można oszukuje się sam. Oczywiście nie da rady zapomnieć o tym co już było, co nas spotkało. Te wydarzenia nas ukształtowały i w pewien sposób doprowadziły do tego miejsca, gdzie aktualnie się znajdujemy. Często mimo wszystko mają wpływ na podejmowane przez nas decyzje. 

Dobrym przykładem jestem na mój wypadek. Nie ukryję go, bo jest widoczny. Ślad tego zdarzenia będzie ze mną do końca moich dni. Nie wyprę się go a tym bardziej nie zapomnę o nim. Mimo to nie mogę stać w miejscu. Jeśli wciąż bym żyła obrazami z chwil wypadku nie mogłabym iść do przodu. Nadal leżałabym przywiązana do łóżka, zależna od osób trzecich, samotna w duszy i na sercu... Nie chciałam tak żyć. Zaakceptowałam dany stan  i tym samym zrobiłam krok do przodu. Chciałam być samodzielna i korzystać z życia jak moi rówieśnicy. Choć potrzeba było wielu lat, abym mogła powiedzieć, że "tak jestem samodzielna" to warto było porzucić przeszłość i zrobić krok do przodu. Teraz nie tylko radzę sobie dobrze w codziennych czynnościach np. ubieranie się, mycie, przesiadanie się z łóżka na wózek  i z powrotem czy nawet zakładanie butów <po wypadku musiałam uczyć się tego od nowa>. To nauczyłam się prać, gotować, sprzątać. A wszystko to w pozycji siedzącej. Nie jest to takie łatwe, ale również nie niemożliwe.

Kolejnym przykładem było rozstanie z chłopakiem, z którym byłam przez dłuższy czas. Wiele razy się rozstawaliśmy, potem wracaliśmy do siebie. Po definitywnym rozstaniu z nim nie byłam w stanie móc normalnie żyć, a tym bardziej myśleć o przyszłości. Dla niego poświęciłam wiele, podporządkowałam swoje życie, siebie oraz swoją przyszłość. Życie bez niego było dla mnie równoznaczne z niebyciem. Przez dłuższy czas nie mogłam normalnie funkcjonować, nie wyobrażałam sobie, że kiedykolwiek pokocham jeszcze kogoś tak mocno. Zawaliłam wiele spraw. Żyłam mrzonkami. Byłam niewolnicą własnych myśli. Pewnego dnia jednak zrozumiałam, że moje życie nie może być zależne od niego. To jest moje życie i tylko ja mogę decydować o nim. Chcę być szczęśliwa i chcę do tego dążyć. Nie mogę pozwolić sobie na to, by ktoś odebrał mi moją wolność. Nie mogę pozwolić na to, abym przez kogoś zaprzepaściła to co już w życiu osiągnęłam. Wzięłam się w garść. Postanowiłam sobie, że nigdy nie powtórzę tego samego błędu. Musiało wiele wody w rzece upłynąć, abym mogła zrobić ten właściwy krok i iść do przodu. A teraz nie żałuję tej decyzji. Dzięki niej poznałam Mężusia i jestem najszczęśliwszą osobą na w całym wszechświecie. Nie zamieniłabym go na nikogo innego. Kocham go całym sercem. Czasem trzeba wiele wycierpieć, aby móc zrozumieć, że to czemuś służy. 

Obecnie staram się pracować nad sobą, abym mogła czerpać z życia to co jest najpiękniejsze. Życie mamy jedno, więc chcę je przeżyć je jak najlepiej. Są sprawy, które niestety nie da rady od tak zakończyć. Jednak pracuję nad tym, aby nauczyć się nabierać dystansu. Móc żyć tu i teraz. Nie możemy pozwolić na to by przeszłość odebrała nam radość życia. Pamiętajcie, że tylko my jesteśmy panami naszego życia. To my kreujemy naszą teraźniejszość i mamy wpływ na to jak będzie wyglądała nasza przyszłość.
A Wy co o tym myślicie?


Pozdrawiam serdecznie,
Wasza Krupcia :*

 Linki do poprzedniej notki z tej serii:



Komentarze

  1. Moja Kochana Madziu, wspaniały post - bardzo, bardzo Ci za niego dziękuję. Był mi teraz chyba potrzebny...

    Mam niemal dokładnie tak, jak Ty. Doskonale to opisałaś. Często wspominam i żyję przeszłością, w której czułam, że jestem na właściwym miejscu... a to wszystko przecież już dawno minęło... dziwne, gdy myślę, że to już tak odległe dni... Nie wiem, może taka jest moja natura i dlatego nie potrafię tego w sobie zwalczyć...? Dziękuję Ci jednak, raz jeszcze, za to, że ten wpis poparłaś przykładami z własnego życia. Bo dzięki nim, dzięki Twojej sile, wiem, że można wygrać z przeszłością, zerwać z nią... U mnie to z pewnością potrwa jeszcze bardzo długo, ale - kto wie? Może kiedyś ja też nauczę się myśleć tylko o tym, co teraz, zamiast po cichutku płakać za utraconym dawno Szczęściem...

    Ściskam Cię bardzo mocno :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Viv:* wierzę, że uda Ci się zapomnieć o przyszłości i nauczyć się żyć teraźniejszością :) nie jest to łatwe, ja się uczę cały czas. Wiem jednak, że można. Świadczą o tym chociaż przykłady jakie z życia podałam. Cieszę się, że mój wpis w jakiś sposób coś Kochana Ci dał :) Pozdrawiam serdecznie :*

      Usuń
  2. U Ciebie jak zwykle mądrze i motywująco. :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. piękna notka. bardzo mądra. przeszłaś przez tyle ciężkich chwil, a teraz motywujesz innych, dodajesz otuchy, zarażasz uśmiechem. całą sobą uczysz, jak żyć i być szczęśliwą osobą, za co Cię podziwiam :)
    pozdrawiam Cię cieeeepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje ślicznie Kochana i również ciepło pozdrawiam Ja Cię :* :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zdrowy egoizm

Kilka słów wyjaśnień....

Z życia wzięte...- refleksje po filmie "Wołyń"