Nutka goryczy....

Witam Was Kochani!!! :)

Powiem Wam, że weekend miałam naprawdę pełen wrażeń :)

W piątek zgodnie z planem pojechaliśmy na zawody do Wrocławia.


Turniej  "Srebrna Sztanga" jest odbywany we Wrocławiu nieprzerwanie od 34 lat.
Za rok odbędzie się XXXV edycja tych prestiżowych zawodów międzynarodowych.


W tym roku gościły ekipy z:Węgier, Rosji, Mołdawii, Ukrainy, Słowacji oraz Polski.

Jestem bardzo zadowolona ze swojego startu w tych zawodach. Otóż zaliczyłam 3 podejścia i wyrównałam tym samym swój rekord życiowy. Napawa mnie to wielką radością i mam cichą nadzieję, że w końcu przełamie tą magiczną barierę i przekroczę granice 45 kg na zawodach.
Na treningu już to uczyniłam, ale zawody to zawody.

Cudownie było spotkać się z przyjaciółmi oraz znajomymi. Super jest dzielić ze sobą pasję. Wspierać się. Mimo tego, że między nami jest jakaś rywalizacja- w końcu to jest sport, ale jest to rywalizacja fair play i poza startami nadal jesteśmy przyjaciółmi.






Na zawodach spotkałam ludzi, dzięki którym wiem, że to co robię w życiu jest dobre i ma sens. Jest to dla mnie ogromna radość móc wiedzieć, że ludzie doceniają moje zaangażowanie, moją ciężką pracę jaką wkładam na co dzień w prowadzenie blogu, kont na portalach społecznościowych oraz w codziennym życiu.

Podziękowania te składam w szczególności
 Pani Barbarze Tomaszewskiej oraz Panu Ryszardowi Tomaszewskiemu.
To dzięki Nim między innymi jestem w tym miejscu, gdzie obecnie się znajduję. 
Są moim autorytetami nie tylko w sporcie, ale i w życiu.
Pewnie nie tylko moimi :)


Poznałam również cudowne dwie Osóbki, z którymi mam nadzieję, że uda mi się utrzymać kontakt:
 Kasię i Dorotkę.
Pozdrawiam je z mglistego Krakowa :)

Jeśli chodzi o start mojego Ukochanego to nie było tak źle, zwłaszcza że chorował ostatnie dwa tygodnie. Był jednym z dziesięciu najlepszych zawodników Zawodów "Srebrna Sztanga".





 Gratulacje dla Wszystkich Zawodników!!! :)

W niedzielę razem z Ukochanym pojechaliśmy do mojej Mamy. Odwiedziny były super, niestety były na bardzo krótko, gdyż musieliśmy szybko wracać do Krakowa...

Nie wiem jak to się stało,że mój brat nie zapakował naszej torby do samochodu. Wysiedliśmy z autobusu, wówczas mieliśmy wszystko. Siadając do samochodu nawet nie przyszło mi na myśl, że brat nie zapakuje torby.
Kiedy już zorientowałam się w domu, że jej nie ma było za późno...

Straciłam wszystko co było dla mnie ważne...
Teraz kompletujemy wszystko na następne zawody, które są już za tydzień w Tarnowie.
Jest dużo załatwiania różnych spraw.

Na szczęście portfel i dokumenty mieliśmy przy sobie.
Gdyby nie ten incydent wszystko byłoby super.

Do usłyszenia Kochani!!! :)

Buziaczki- Krupcia :*





Komentarze

  1. Gratulacje dla Was, Madziu!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oby tak dalej. :) Gdzies się na twoim blogu zagubiłam...I skomentowałam jeszcze jedną notkę...Nie wiem gdzie ale podziękuje jeszcze raz za miłe i ciepłe słowa. Trzymaj się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz za co Najdzelko dziękować!!! :) To ja dziękuje Tobie za odwiedziny u mnie :*

      Usuń
  3. Ale pech z tą torbą... Współczuję i przesyłam najszczersze gratulacje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pech, bo wszystko trzeba załatwiać od nowa... Dziękuje bardzo za odwiedziny :) zapraszam do częstszych odwiedzin :) buziaki!! :*

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zdrowy egoizm

Z życia wzięte...- refleksje po filmie "Wołyń"

Kilka słów wyjaśnień....