Wizyta pełna wrażeń...

Witajcie Kochani!!!

Zwariować można...

Nie toż, że człowiek płaci to jeszcze każą mu czekać...

Dziś byłam na wizycie prywatnej u lekarza sportowego. Była to prywatna wizyta, gdyż zależało nam na czasie, a dostanie się do lekarza sportowego z NFZ graniczy z cudem, a już o terminach wizyt nie wspomnę...

Swoją kontuzję nabawiłam się jakieś 4 lata tema na treningu, gdy spadła mi na rękę- dokładnie na bark sztanga ważąca prawie 40kg. Bolała mnie ręka, ale maść wtedy mi pomogła i w sumie zapomniałam o tym incydencie. Jednak wchodząc na moje graniczne obciążeniach ręka się odzywała. Tak samo było na zawodach. Nigdy nie mogłam zrealizować planu do końca, bo ręka nie dawała rady. Wyciskanie nie było prawidłowe, ręka zostawała a sędziowie podejścia mi przez to palili. Złość była i to nie raz...
Szkoda było tej całej naszej pracy... 

Przez ostatnie miesiące kontuzja zaczęła się odzywać bardziej niż to było na początku. Ból ręki zaczął mi przeszkadzać nawet w codziennych czynnościach. Trzeba zwrócić uwagę na to, że moje ręce spełniają funkcję rąk jak i również nóg. Nie wyobrażam sobie, że mogłoby im się coś stać i nie mogłabym z nich korzystać. Teraz gdy już wszystko się uspokoiło ( została jedynie ta przeprowadzka i ogarnięcie mieszkania ) i w końcu udało nam się znaleźc lekarza sportowego na miejscu to umówiliśmy wizytę na dziś na 17.
Ku naszemu zaskoczeniu wizyta odbyła się dopiero 18.05. O tej porze lekarz przyszedł. Byłam zdziwiona, gdyż będąc pacjentem w gabinecie prywatnym, gdzie jednak wizyta kosztowała i to wcale nie tak mało ponad godzinne spóźnienie to ogromne zaskoczenie i frustracja. Jak to mówią płacę to wymagam.

Na dodatek przekręcili mi nazwisko!!! Zniewaga.

Mimo tych niedociągnięć lekarz był bardzo życzliwy o konkretny w tym co robił. Fakt jest taki, że gdybym szła do niego sama to nie zrozumiałabym nic z tego. Ze mną był mój Ukochany jako moje wsparcie oraz Trener. I w sumie lekarz rozmawiał z nim, a nie ze mną :)

Zrobił mi USG barku prawego i rzeczywiście są tam pewne nieprawidłowości. Wspomniał nawet o operacji, ale póki co to mam nie zawracać sobie tym głowy. Powiedział, że widział różne nieprawidłowości ścięgien i bicepsa, ale moją przypadłość widział pierwszy raz...
Dał mi zastrzyk i kazał mi się wstrzymać z ćwiczeniami przez ok. miesiąc... Gdyby dolegliwości bólowe się powtarzały mam wrócić do niego... Oby nie....

A póki co ręka mnie boli...
Leżę sobie, czekam na Ukochanego jak wróci z pracy i będziemy oglądac kolejny mecz. Mam nadzieję, że pełen pozytywnych wrażeń w końcu mamy Mundial w Brazylii.:)
Uwielbiam ten czas!!!

Dobranoc Kochani!!! Buźka wielka :*


Komentarze

  1. to życzę Ci zdrówka, oszczędzaj rękę!
    i cudownego czasu w towarzystwie Ukochanego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ..o naszej służbie zdrowia wiemy wszyscy, jak działa skandalicznie..:(
    ..życzę Tobie Krupciu moc zdrówka i jak najwięcej przecudnych chwil z Ukochanym..:)

    - pozdrawiam cieplutko i dziękuję bardzo za piekne słowa..:);***

    OdpowiedzUsuń
  3. To nie dobrze. Ale tak wyglądają Polskie realja. Płacisz a i tak czekasz, nie płacisz to o wizycie do lekarza czekasz bardzo długo...Wiem coś o tym. Trzymaj się i powrotu do zdrowia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No tak... zastanawiam się nad tym często... Ja w pracy "wychodze z siebie" i staram się jak mogę a lekarz robi mi łaskę, że do niego przychodze jak jestem chora... to dlaczego ja wkladam w swoje obowiązki zawodowe tyle wysiłku a malo kto mi w ogóle powie "dziękuję"... Jestem z tych ludzi, którzy nacieli się na lekarzy, ale teraz już chodze do tych, którzy starają się być uprzejmi do mnie i odpowiadają na moje wątpliwości;) napisz jak tam w nowym miejscu:) Ściskam:*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zdrowy egoizm

Kilka słów wyjaśnień....

Z życia wzięte...- refleksje po filmie "Wołyń"