Małe podsumowanie...

Witajcie Kochani :)

Nawet nie uwierzycie ile przez ostatni dni się w moim życiu działo przeróżnych rzeczy.

Pierwsza i najważniejsza sprawa to udało mi się obronić i to na najlepszą ocenę jaką można było dostać. Jestem prze szczęśliwa z tego powodu, gdyż wiele mnie to kosztowało. Zwłaszcza ostatnie 2 lata były dla mnie bardzo ciężkim okresem w życiu... Wiele się działo- szczególnie zdrowotnie. Bardzo się denerwowałam tą obroną i chyba do tej pory nie mogę dojść do siebie. Licencjat z finansów i rachunkowości na szczęście już za mną.

Co dalej???

Hm, na chwilę obecną nie chcę o tym myśleć. Chcę odpocząć i móc się cieszyć spokojem, jakiego ostatnio mi brakuje. Mam jeszcze troszkę czasu na zastanowienie się co dalej. Znając życie pewnie będę robić magisterkę. Oprócz tego chciałabym zajmować się czymś co mnie naprawdę interesuję, tzn. wizażem, kosmetykami, foto modelingiem, fotografią. Oczywiście do tych pasji zaliczam sport, który kocham i póki co nie zamierzam z niego rezygnować.:) Najpierw muszę wyleczyć kontuzję, z którą borykam się od paru ładnych lat, i która niestety ogranicza mnie przy osiąganiu postępów. Jutro wizyta u lekarza sportowego...
Chciałabym również móc się rozwijać dalej, tak wewnętrznie. Nie wiem czy dobrze to sformułowałam, ale taki wewnętrzny rozwój  naprawdę sprawia mi ogrom radości.

Jak wiecie tutaj z bloga i również z Facebooka to miałam wyjechać na kilka dni do Kołobrzegu. Oczywiście wyjazd się odbył i jak najbardziej zaliczam go do udanego. Ba, jestem nim zachwycona. W sumie byliśmy tam 4 dni i tylko jeden z nich był tak na prawdę brzydki, gdzie wiało i padało nad morzem. Nie obyło się bez spieczenia przez słońce. Jak najbardziej Kochani podzielę się z Wami moimi wrażeniami z naszego kilkudniowego wyjazdu nad morze. Tylko najpierw muszę ogarnąć się z przeprowadzką...

Tak właśnie z przeprowadzką...

Umowa najmu naszego mieszkanka kończy się jutro, więc przeprowadzamy się do domu rodzinnego mojego Ukochanego... Boję się tej zmiany... Zresztą ja w ogóle nie lubię żadnej zmiany i boję się wszystkiego czego nie jestem do końca pewna...

Z drugiej jednak strony doskonale wiem, że zmiany są nieodzowną częścią naszego życia....
I może niech to zdanie będzie podsumowaniem tego co  chciałam Wam dziś przekazać...

Buziaczki!!! :*





Komentarze

  1. Kochana moja, doskonale rozumiem, o czym piszesz... Ja również jestem szczęśliwa, kiedy moja dusza może "wzbić się" trochę wyżej i również obawiam się zmian... Mam jednak nadzieję i bardzo Ci tego życzę, by te zmiany obecne były dla Ciebie tylko na lepsze :) Na pewno tak właśnie będzie! :) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby Kochana Moja Viv :* jestem dobrej myśli, ale panicznie się boję... Nie znoszę zmian...
      Buziaczki :*

      Usuń
  2. Witaj
    przede wszystkim gratuluje obrony licencjatu.Ponadto zycze ,abys przezwyciezyla te kontuzje .I tylko usmiechu w zyciu osobistym.Trzymaj sie cieplo i dziekuje za mila wizyte
    ulkalup

    OdpowiedzUsuń
  3. heh... piękne ujęcie... osobiście mi mieszkanie z teściową pod jednym dachem, pomimo moich usilnych starań nie wyszło... ale z drugiej strony każdy przypadek jest inny, więc głowa do góry:) Ściskam serdecznie:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję obrony licencjatu i to z tak świetną oceną :)
    Ja również boję się zmian, uwielbiam chwilę stabilizacji, gdy mam coś pewnego i stałego i jeśli nadchodzą jakiekolwiek zmiany to jestem nimi przerażona.
    Myślę, że w Twoim przypadku lęk przed przeprowadzką do przyszłych teściów szybko minie, jesteś tak przesympatyczną osobą, że na pewno Twoje relacje z rodziną ukochanego będą bardzo dobre :)
    Życzę dużo zdrowia, abyś szybko wyleczyła kontuzję :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Tajemnicza Duszyczko :* ja również preferuje stabilizacje i wówczas czuję się najlepiej. Niestety zmiany są nieodzownym towarzyszem życia człowieka i nie można ich uniknąć
      Buziaczki :*

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zdrowy egoizm

Kilka słów wyjaśnień....

Z życia wzięte...- refleksje po filmie "Wołyń"