Chandra...

Witajcie Kochani,
ostatnio troszkę mnie tutaj nie było. Przyczyn tego jest wiele. Jedną z wielu jest z pewnością chęć spędzenia czasu razem z Ukochanym i odpoczynek. Sezon jesienny dał mi w kość. Nie toż kontuzja, która ostro nie dała o sobie zapomnieć to na dodatek dopadła mnie chandra jesienna... Zresztą co roku mniej więcej o tej samej porze dopadają mnie jakieś smutki i refleksje...



Bardzo ciężko jest jednoznacznie określić, jakie są dokładne przyczyny tzw. depresji sezonowej. Jedną z głównych przyczyn tego zaburzenia jest pogoda i brak odpowiedniego nasłonecznienia docierającego do naszych oczu. W okresie jesienno-zimowym mamy mało chwil ze słońcem. Przeważnie jest brzydko, deszczowo, szaro. Dopada nas smutek oraz uczucie ciągłego zmęczenia. Nic się nie chcę i ciężko jest do czegokolwiek się zmotywować. Prawie codziennie czujemy się przygnębieni i smutni tak bez powodu. Na dłuższy czas robi się to bardzo uciążliwe i nie jesteśmy w stanie w miarę normalnie funkcjonować. Niestety, ale właśnie mnie dopadł taki stan.  Nie jest to pierwszy raz. Borykam się już od kilku lat z tym. 
Od kiedy pamiętam zawsze byłam podatna wpływom panującej aury za oknem. Jak nie na wahania ciśnienia to na brak słońca. Nie potrafię funkcjonować jak za oknem mamy zachmurzenie, pada deszcz. A najgorzej jest w okresie jesienno-zimowym. Wówczas najchętniej poszłabym spać i przespała ten właśnie okres. Męczy mnie ciągłe zmęczenie, wahania nastroju, a także ciągłe uczucie chłodu. Wiem, że osoby po urazie kręgosłupa również borykają się z tym. Zimową porą wypijam hektolitry herbaty z cytryną i miodem, a ostatnio z dodatkiem imbiru bądź z sokiem malinowym. 
Najśmieszniejsze jest to, że z nadchodzącą wiosną wszystkie objawy mijają. Tak jakby ręką odjął. Z pojawiającymi się promykami słońca, budzącą się zielenią ja czuję, że żyję. Jestem pełna energii, wigoru, życia. Mam uczucie, że mam świat u swoich stóp. A nie tak jak teraz wegetuje... 
Pewnie dla niektórych z was ten stan jest totalną abstrakcją, a dla mnie jest czymś nie do zniesienia. Pomysłów wiele, ale siły i energii zbyt mało by móc działać. Staram się walczyć z tym stanem robiąc to co sprawia mi przyjemność jednak nie zawsze to działa... Może Wy znacie jakieś sposoby na chandrę???
Jak widzicie na zdjęciu razem ze Słodką szykujemy się pomalutku do świąt. Pozostało 10 dni :) Lubię ten czas i tą atmosferę. Jedynie to mi śniegu brakuje.

Pozdrawiam Was serdecznie,
Wasza Krupcia :*


P.S. od jakiegoś czasu jestem na Snapczacie :P bardzo bawi mnie ta aplikacja i troszkę zaczęłam się w nią wciągać :P Zapraszam do obserwowania he he: krupcia936 :)

krupcia936
 

Komentarze

  1. Nic dodać, nic ująć - mam dokładnie to samo :( liczę po cichu na to, że święta wyrwą mnie z tego stanu, że coś się zmieni... czego również i Tobie, Kochana, życzę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również na to liczę bardzo :) Buziaczki Kochana :*

      Usuń
  2. Trzymaj się ciepło :) głowa do góry, najważniejsze jest nastawienie :*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zdrowy egoizm

Z życia wzięte...- refleksje po filmie "Wołyń"

Kilka słów wyjaśnień....