Zdrowy egoizm

Witajcie Kochani,
określenie "zdrowy egoizm" słyszeliśmy pewnie nie jeden raz, ale czy kiedykolwiek zastanawialiśmy się co ono dokładnie oznacza? Pewnie nie. Dziś chciałabym troszkę odnieść się do tego tematu...



Określenie "egoizm" jest to "nadmierna albo wyłączna miłość do samego siebie. Egoista kieruje się przeważnie własnym dobrem i interesem, nie zwracając zbytniej uwagi na potrzeby i oczekiwania innych. Odnosi wszystko do siebie, patrzy na świat poprzez pryzmat "JA", nie uznaje wewnętrznie systemu wartości społecznie akceptowanych". - źródło: Wikipedia
Często "zdrowy egoizm" jest mylony właśnie z taką postawą.

Kiedyś pisałam wam post o świecie widzianym oczami wrażliwca----> Oczami nadwrażliwca .
Ten świat nie jest łatwy i prosty. Często osoby wrażliwe zapominają o sobie. Chcą pomagać innym, troszczą się o bliskich i zamartwiają różnymi problemami. Często takie osoby nie potrafią być asertywne i niestety przez to wpadają w różne pułapki manipulacji. Nie potrafią również obiektywnie oceniać danej sytuacji... Często są wykorzystywane, nawet przez bliskie im osoby. Skąd to wszystko wiem, bo właśnie taka sama jestem.

Od kiedy tylko pamiętam mój umysł i serce były otwarte na drugiego człowieka. Kocham ludzi i lubię z nimi przebywać. Lubię ich słuchać. Uważam, że każdy z nas jest wyjątkową istotą, która ma prawo być szczęśliwa. Jednak zbyt duża otwartość na drugiego człowieka potrafi być niezdrowa, tak samo jak całkowity brak otwartości. Czasem by pomóc drugiemu człowiekowi zapominamy o sobie, a ta druga strona to wykorzystuje- świadomie bądź nie.

Każdy człowiek jest pojedynczą jednostką, która ma prawo godnie żyć i być szczęśliwym. Ma prawo do własnego rozwoju i realizacji swoich planów. Nikt nie ma prawa tego zmieniać ani ograniczać. Trzeba znaleźć w życiu pewną równowagę między udzielaniem pomocy a byciem wykorzystywanym. Nie bójmy się mówić "nie". Nie każde "nie" jest czymś złym. Powinniśmy robić to co jest zgodne z naszym sumieniem oraz z tym co nam dyktuje serce. Nie możemy dać się zagonić w poczucie winy. Jest to najgorsza droga, która może zaprowadzić nas do poważnych zaburzeń psychicznych... Depresja, nerwice, spadek poczucia własnej wartości, ciągłe niezadowolenie z siebie i życia to jedynie kilka przytoczonych skutków nieustannego poczucia winy. A gdzie w tym wszystkim jesteśmy my sami???

Już wielokrotnie Wam mówiłam- życie mamy jedno i to w jaki sposób je przeżyjemy zależy wyłącznie od nas samych. Nasze decyzje, dokonywane wybory, to jaką drogą podążamy powinno zależeć wyłącznie od nas samych. To my później podążamy tą drogą i walczymy z problemami, jakie nas spotykają... Zostajemy z tym wszystkim zupełnie sami.

"Zdrowy egoizm" jest to połączenie miłości do siebie samego z umiejętnością odmawiania tak, aby nikogo celowo nie skrzywdzić ani obrazić. Powinniśmy zawalczyć o siebie i swoje marzenia. Jeżeli czegoś nie chcemy to nie róbmy tego. Nikt nie może nas do niczego zmusić, jeżeli nie mamy na to ochoty. Pomagać, ale z rozsądkiem. Nie dajmy się wkręcić w wir manipulacji i wzbudzania poczucia winy poprzez dotykanie naszych słabych stron nawet jeżeli czynią to osoby nam najbliższe...
To nie jest łatwe, ale naprawdę potrzebne i nam i tym osobom, by mogły się zastanowić nad własnym życiem i samym sobą...

Przez ostatni czas sama się wplątałam właśnie w taki wir... Z każdym dniem miałam wrażenie, że duszę się już w tym układzie, ale nie potrafiłam zerwać tego układu... Zauważałam, że wszystko to nie tyle dotyka mnie, ale i relacji z innymi ludźmi... Ktoś jednak uświadomił mi, że nie mogę brać odpowiedzialności za wszystkie osoby, nawet jeśli jest to ktoś mi bardzo bliski. Powinnam wyważyć naszą relację, tak aby nie krzywdzić tej osoby ani samej siebie... Nawet jeśli ta osoba uzna, że zachowaliśmy się w stosunku do niej źle, nie fair. Nie jesteśmy w stanie uratować całego świata. A nie ma nic gorszego jak życie w poczuciu winy, frustracji i bycie nieszczęśliwym...

W natłoku spraw i obowiązków zapominamy o sobie... Zapominamy jak to jest być szczęśliwym, spełnionym. Często mamy wyrzuty jak zrobimy sobie jakąś przyjemność. Źle myślimy o sobie, a w następstwie tego tak też postrzegają nas inni...

Moim największym błędem było to, że przejmowałam się za bardzo cudzym losem a nie swoim... Nie potrafiłam postawić granicy i oddzielić tego co dotyczyło mnie, a co innych. Wszystko przez to, że miałam nieustanne poczucie winy, że czegoś nie zrobiłam, a może zmieniło by to daną sytuacje, że zawiodłam... Nie potrafiłam zdystansować się do tego co się dzieje wokół mnie... Przytłaczały mnie oczekiwania wobec mojej osoby... Nikt jednak w tej sytuacji nie zapytał się czego tak naprawdę chcę...

Prawda jest taka, że to co osiągnęłam w życiu i to gdzie aktualnie zaszłam jest ciężką moją pracą, dokonywanych przeze mnie wyborów (mniej bądź bardziej trafnych), determinacją, wolą życia i walki o te lepsze życie... Oczywiście spotkałam wielu ludzi, którzy pomogli mi. Nigdy im tego nie zapomnę. Osoby te były kierunkowskazem na ścieżce mego życia, ale decyzja którą ścieżką mam dalej podążać zależała tylko ode mnie...

Mogłam załamać się po wypadku, nic nie robić ze swoim życiem, siedzieć zamknięta w czterech ścianach bez żadnych perspektyw, wegetując... Jednak nie chciałam tak żyć. Chciałam się usamodzielnić na tyle ile jest to możliwe, zdobyć wykształcenie, poznać kogoś kto pokocha mnie ze wzajemnością i zaakceptuje mnie taką jaką jestem, założyć rodzinę... Być po prostu szczęśliwą... Postawiłam sobie cel i małymi kroczkami starałam się każdego dnia go realizować choć wcale nie było to takie łatwe, jakby się to wydawało, lecz pełne przeciwności, wylanych łez, nieprzespanych nocy... Teraz nikt nie może mieć do mnie pretensji, że ułożyło mi się w życiu. Każdy ma do tego prawo i ja również je mam. Dlatego staram się na wiele spraw patrzeć z dystansem i podejmować właściwe decyzje, zgodne z tym co faktycznie czuję...

Dziękuje wszystkim wytrwałym czytelnikom tego posta, że dotrwali do końca. Mam nadzieję, że udało mi się ująć w słowa i przekazać wam ten mętlik myśli, który siedzi we mnie.

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie
- Krupcia :*



Komentarze

  1. Gratuluję, że Ci się udało znaleźć ten złoty środek. Ja niestety mam nadal ten problem, że bardziej myślę o innych niż o sobie, swoich planach i w ogóle. Zbyt dużo poświęcam innym, a oni w sumie i tak mają to gdzieś, a co za tym idzie czuję się bardzo zraniona, że ktoś nie docenił tego poświęcenia. Powoli się tego oduczam, zaczynam myśleć o sobie, ale przede mną jeszcze długa droga.
    Pozdrowienia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana tutaj nie ma co jeszcze gratulować- ja cały czas się uczę i nie zawsze mi to wychodzi, w szczególności do osób z najbliższego otoczenia... Buziaczki :*

      Usuń
  2. To, prawda nie, można być za bardzo otwartym na innych ludzi. Najlepiej, chyba jest jednak odsuwać się od takich ludzi, którzy wykorzystują i nie rozumieją innych. Przede wszystkim, trzeba uważać, żeby samemu sobie zapewnić bezpieczeństwo i, nie zrobić sobie krzywdy. Ja, chyba prawie się, tego nauczyłam. Buziak pa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zupełności się zgadzam z Tobą Gosiu, jednak nie zawsze jest to możliwe... Tak jak napisałam myślę, że najlepszym rozwiązaniem jest znalezienie równowagi... Buziaki :*

      Usuń
  3. Też popełniłam kiedyś post i takim temacie. Zdrowy egoizm jest nam bardzo potrzebny, cieszę się, ze masz tego świadomość. Może będzie łatwiej wśród tych pierdolonych egoistów z krwi i kości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doluś pewnie, że mam świadomość tylko, że nie zawsze praktyka idzie w parze z teorią... Mimo to staram się cały czas nad tym i nad sobą pracować... Buziaki :*

      Usuń
  4. Od zawsze staram się kierować zasadą zdrowego egoizmu i stawiać granice. Niestety są osoby (i to całkiem sporo), które nie mogą ścierpieć, że ktoś nie chce się do czegoś dostosować tylko dlatego, że większość tak uważa...

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdrowy egoizm jest najważniejszy, wiem ze swojego doświadczenia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam się z Tobą całkowicie :) Czasem myślę, że jestem aż za bardzo egoistką, ale po tym ktoś mnie ustawia do pionu i równowaga wraca ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz całkowitą rację, gdyby nie pewna doza egoizmu i wygodnictwa, to byśmy wszyscy chodzili jak zaprogramowane roboty, bez celu, świadomości i marzeń. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem zwolenniczką oddaniu się zdrowemu egoizmowi, jednak nieraz jest tak często pogodzić go z rodzinnym życiem, zbyt wiele emocji kieruje człowiekiem. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to prawda... Jednak warto jest próbować :) ma to dobry wpływ na nas, a także na naszych bliskich :) Pozdrawiam :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Z życia wzięte...- refleksje po filmie "Wołyń"

Kilka słów wyjaśnień....